Począwszy do Kapitolu aż do Koloseum ciągnie się Rzym starożytny, nie pomieszany z nowym. Część tego stanowi odrębną dzielnicę, leżącą na skraju dzisiejszego miasta. Widok na nią odkrywa się prawie niespodzianie i trudno nawet zdać sobie sprawę z wrażenia, jakiego doświadcza podróżnik, gdy wynurzywszy się z wąskich uliczek obok Kapitolu, spostrzega od razu to miasto zwalisk. Forum jest to dziś ogromny prostokąt, zapadły na ośm metrów w ziemię, ograniczone w swej długości z jednej strony Kapitolem, z drugiej Koloseum. Po prawej stronie leży Skała Tarpejska i gruzy pałaców cezariańskich, po lewej - więzienie Mamertyńskie, świątynia Antonina i Faustyny, a na koniec olbrzymie zrujnowane mury świątyni Konstantyna. Tu było ognisko i serce dawnego Rzymu, a obecnie kraniec dzisiejszego. Przez otwory w łukach i sklepieniach, przez puste okna odwiecznych zwalisk widzi się ogrody, niezabudowane pólka, a w dalekości znów zwaliska i stosy gruzów, przysłonięte błękitem oddalenia, za którymi ciągnie się smutna, rozległa równina Kampanii rzymskiej. * H, Sienkiewicz
To był dzień pod hasłem „historia Rzymu”. Zwiedziliśmy tego dnia wiele ciekawych, historycznych miejsc np. Koloseum czy też Forum Romanum. Zrobiliśmy sobie zdjęcia przy Fontannie di Trevi, a także wspinaliśmy się po Schodach Hiszpańskich. ( Simone)
Na wzgórzach Rzymu - Pallatino i Kapitolino.
Dzisiaj wspólnie z włoskimi kolegami udaliśmy się do miejsc które znajdujemy na stronach Quo Vadis. To najstarsze części Rzymu. Te starożytne ruiny oglądał także Sienkiewicz. Swoje wrażenia opisał w Liście z Rzymu.
Palatyn. Green pass jest konieczny, żeby wejść na wzgórze. Sienkiewicz nie musiał tego robić:-)
Kontrola temperatury i bagażu.
Wspólnie z kolegami z Rzymu ruszamy na spacer po wzgórzu Palatyn. Pani Teresa i jej uczennica Erica opowiadają nam legendę o Romusie i Remulusie .
Forum Romanum.
Centrum życia obywatelskiego i ekonomicznego szczególnie w okresie republikańskim. Miejsce handlowe, rozrywkowe i reprezentacyjne dla mieszkańców starożytnego Rzymu.
Niestety Czarny kamień, legendarne miejsce śmierci Remusa jak i Złoty Kamień, Milowy do którego zbiegają się wszystkie drogi, były niedostępne z powodu toczących się tutaj prac archeologicznych.
Kolumny, to stojące samotnie, to jeszcze połączone, sterczą ku górze z powagą i martwotą pustki; wytworne linie przecinają na wszystkie strony ciemny błękit nieba i wykreślają się na nim z nieporównaną czystością i spokojem; olbrzymie sklepienia, jakby nie rękami ludzkimi wznoszone, zwieszające się masą nie podpieraną od wieków, zdaje się, że runą za chwilę pod własnym ciężarem; nad wszystkim unosi się jakiś nieopisany majestat wielkich wspomnień, ciszy i śmierci. Wokoło żyje tylko natura; na zrębach murów cezaryjskich pałaców czernieją sosny rzymskie, gdzieniegdzie palma rysuje się na wysokości na kształt wysmukłej kolumny zakończonej kapitelem liści; długie trawy, powoje i mchy czepiają się wszystkich szczytów, rozpadlin, szpar i załamań; nad zwaliskami krąży w powietrzu ptastwo i słońce zlewa potoki światła, ale wszystko, co tylko wyszło spod ręki ludzkiej, ciche jest, zrujnowane i martwe.
Nasi włoscy koledzy z dumą prowadzili nas Via Sacra, którą przechodziły uroczyste orszaki i procesje. Pokazali nam m.in Łuk Tytusa. Przez łuk Tytusa, obok zwalisk pałaców cezariańskich, przechodzi się do Koloseum. Łuk ten - to najpiękniejszy zabytek czysto rzymskiego budownictwa; jakoż wyśmienite jego wymiary i pyszne rzeźby wyróżniają go od pobliskiego łuku Konstantyna, stojącego na drodze do łaźni Karakalli. Na wewnętrznej wklęsłej jego stronie płaskorzeźba wyobraża pochód tryumfalny Tytusowych legionów obciążonych łupami zburzonej Jerozolimy. Między innymi przedmiotami widać tam sławny świecznik ze świątyni Salomona. Żydzi tutejsi z getto omijają z daleka tę bramę strasznych dla nich wspomnień. Za łukiem jest się już w zakresie Koloseum. Tu panuje i przemawia wyłącznie Cesarstwo, a na myśl nasuwają się przede wszystkim jakby kute z kamienia słowa Tacyta: Ruerunt in servitutem patres, senatores, equites, plebs.
Bazylika Maksencjusza.
Pozostałości Światyni Kastora i Polluksa
W miarę jak "między kolumny, na niebie się kreśląc", zbliżamy się do Kapitolu, nadlatują wspomnienia historyczne, a litery S. P. Q. R., ryte na przecznicach, napędzają do głowy szeregi obrazów. Tu sub tutela inviolati templi, wśród tego lasu kolumn i posągów, zbierały sie komicja. Wyżej na górze zasiadał senat z trybunami w progu, których wnioski przejmowały gniewem i drżeniem partes conscriptos. Tu tacy Mirabeu'owie dawnych czasów, jak Canuleius, a później Licinius Stolo, wśród wrzawy, wśród zmarszczonych brwi i zaciśniętych ust arystokratów powtarzali swoje brzemienne w następstwie: ut alterum ex plebe consulem fieri liceret, a potem: aedilem, censorem... Tędy na Via Sacra przesuwały się wozy tryumfatorów, za nimi w pętach królowie barbarzyńców, zadumani o puszczach rodzinnych, smętni, ogromni; naokół nich liktorzy z pękami rózg i siekierami, dalej legiony, łupy, orły i radosny lud. W chwilach nieszczęść tu ginęli senatorowie z ręki Gallów Brennusa, potem Grakchowie z rąk Rzymian. Na Kapitolu bladł senat, a Sulla się śmiał gdy jęki mordowanych dochodziły z pobliskich więzień Mamertyńskich.
Wszystko to było, żyło, działało i przeszło. Pokolenia kładły się do grobów i tylko lud posągów mnożył się na Forum.
Zachowała się jeszcze kolumna Fokasa, ośm kolumn świątyni Jowisza, trzy Kastora i Polluksa i kilka mniejszych Saturna. Przeważnie szczyty ich są połączone jeszcze przecznicami naczelnymi, na których widać resztki napisów. Porządek koryncki przemaga we wszystkim, tj. większość kolumn kończy się bujnym, wysokim, rozkwitłym w liście i kwiaty nagłównikiem; jońskich z pozawijanymi rogami, widziałem kilka tylko; często zdarzają się mieszane jońsko-korynckie; gładkich doryckich, zakończonych pierścieniem i prostym bez ozdób czworokątem, nie ma wiele. Gdym patrzył na te, które stoją na Forum, zwolna wspomnienia historyczne ustępowały przed wrażeniem piękna. Dziwne myśli przychodzą do głowy podróżnikowi, gdy się raz tu znajdzie i stanie jakby oko w oko z przeszłością. Wszystkie wspomnienia, wszystko, co wie o dziejach Rzymu, co o nich czytał, a co mimo całej zdolności do odtwarzania wyobraźnią wydawało mu się mimo woli czymś oderwanym, po prostu jakąś teorią historyczną, tu przybiera kształty dotykalne i występuje jako istotna rzeczywistość. Można na to patrzeć i dotykać ręką. Nie jest to zmiana wątpliwości na pewność - bo któż wątpił? - ale ostateczne sprawdzenie słów faktami. I jest w tym jakaś dziwna rozkosz, gdy się pomyśli: "Ja tu jestem, ja to widzę" - rozkosz, mająca swe źródło w większej wyrazistości, z jaką przemawiają fakty, i w ciekawości, jaką budzi świat umarły już, a tak od naszego odmienny.
Tymczasem oko ześlizguje się po otaczających przedmiotach, jakby przelękłe ich wielkością i ruiną. Wszystko to zniszczone. .. Kolumny, jedne połamane w górnej części, drugie u podstaw, oznaczają jeszcze granice świątyń, ale trzony wielu z tych kolumn leżą już bezładnie na ziemi w różnych kierunkach; gdzieniegdzie sterczą tylko cokóły, gdzieniegdzie noga depcze korynckie lub jońskie nagłowniki, na wpół zagłębione w ziemi i porastające mchem w ozdobieniach. Trawa wydobywa się ze szpar pomiędzy kamiennymi płytami, którymi całe Forum było wyłożone.
Mnóstwo podstaw posągów, ale bez posągów, stoi, to pochyla się ku upadkowi, to leży już w dzikim nagromadzeniu. Oko odkrywa jeszcze na nich w pół czytelne napisy, w których wyraz Divo powtarza się co chwila.
Boskim i ubóstwionym ludziom wznoszone były za cesarstwa te posągi, a teraz często marmurowe członki owych "boskich" leżą w kupach rupieci i w pyle. Sczerniałe, pokryte pleśnią, zapomniane. Cała przestrzeń zasłana jest szczątkami posągów. Tu widać nagi tułów kobiecy bez głowy, rąk i nóg, piękny jeszcze w swych kształtach miękkich i zaokrąglonych; dalej ręce męskie z muskułami jak węzły, potężne uda bohaterskie, głowy bez nosów, nogi, torsy, to olbrzymie, to zwykłej wielkości, poprzewracane obok siebie, przy sobie: smętne okruchy, wśród których sykają "koniec rapsodu" świerszcze.
Chwilami zdaje się zwiedzającemu, że jest w jakiejś olbrzymiej pracowni rzeźbiarskiej
Piknik pod Koloseum pozwolił nam nabrać sił przed dalszym zwiedzaniem. Przed nami kolejne wzgórze Kapitol, z wybudowanym w latach 70-72 do 80 przez cesarzy z dynastii Flawiuszów amfiteatr. Nazwa Kolooseum pochodzi od stojącego nieopodal wielkiego ( colosso) pomnika Nerona. Wymiary budowli ; długość 188 m i szerokości 156 m, obwód 524 m, wysokości 48,5 m. Widownia mogła pomieścić od 45 do 50 tysięcy widzów, którzy wchodzili i opuszczali amfiteatr przez 80 wejść. Wewnątrz ma 5 pieter, a na zewnątrz widoczne sa 4. Pod podium, czyli areną znajdowały się piwnice , z systemem podziemnych korytarzy i pomieszczeń. Na piętrach znajdowały się ciągi komunikacyjne oraz bufety, szatnie, natryski, pomieszczenia dla gladiatorów, klatki dla zwierząt, korytarze. Istniała też możliwość przykrycia całej widowni specjalną osłoną velarium w deszczowe lub bardzo słoneczne dni. Dwa trzęsienia ziemi oraz rozbiórka na inne cele budowlane zniszczyły obiekt, w którym Igrzyska odbywały się jeszcze w 6 wieku.
Od II poł. XVIII wieku w Wielki Piątek odbywa się tutaj droga krzyżowa pod przewodnictwem papieża.
7 lipca 2007 obiekt został ogłoszony jednym z siedmiu nowych cudów świata.
Sienkiewicz pisze:
"Ci, którzy chronili się na rynki i place, w miejscu, gdzie później stanął amfiteatr Flawiański, koło świątyni Ziemi, koło portyku Liwii i wyżej koło świątyni Junony i Lucyny oraz między Clivus Vibrius a starą bramą Eskwilińską, otoczeni naokół morzem ognia, poginęli od żaru.
Ponieważ akcja Quo Vadis jest umiejscowiona w latach 63–68 ,walka Ursusa z turem nie mogła mieć miejsca tutaj. Jako miejsce męczeńskiej śmierci chrześcijan wskazuje się cyrk Nerona, na Wzgórzu Watykańskim. Cyrk Nerona mógł być wzniesiony z drewna. Ze względu na to że w na Wzgórzu Watykańskim zginęło tak wielu chrześcijan, zdecydowano tam własnie wybudować kościół, przyszłą Bazylikę św Piotra.
Dziś olbrzymia ruina świeci pustymi oknami, ale dawniej, wśród ryku zwierząt i chrapania konających, dziewięćdziesiąt tysięcy gardzieli wyło: "Macte!" Klaskały dłonie, palce podnosiły się ku górze lub na dół, gladiatorowie wykrzykiwali: "Ave, Caesar! Morituri te salutant!" Na arenie przesuwali się Germanowie, Gallowie, Bastarny, olbrzymi Drakowie, ludzie tak osobliwi jak te zwierzęta, których dosyłała Afryka. Tu także konali cicho chrześcijanie. Potem ten piekielny chorał krzyków i jęków dzikich i wściekłych, rozpaczliwych lub pokornych umilkł raz na zawsze, a na przesiąkłej krwią arenie rozciągnął w głuchym milczeniu krzyż.Normand Guiscard zburzył go w części, reszty dokonały czas i chciwość ludzka. Quod non fecerunt barbari, fecere Barberini! Pałace Barberinich i Farnezów budowane są z cegły grabionej z Koloseum; potem przez całe wieki okradał je kto chciał. Dopiero za czasów Napoleona zaczęto niby odbudowywać gmach i wzniesiono, a raczej odnowiono kilkanaście sklepień, ale próby owe były i pozostały w stosunku do całości kroplą w morzu. Całość sterczy do dziś dnia potworna, sczerniała, połamana, obumarła i prawie niepodobna do dzieła rąk ludzkich. Widziałem ją w blaskach słońca i przy księżycu. W nocy jest prawie straszna swoim ogromem, ruiną i pustką. Zamieszkują ją teraz skorpiony, nietoperze i zniszczenie.
Pełni wrażeń w Koloseum ruszamy dalej zobaczyć miejsca, które zachwycały naszego Patrona.
Budowę monumentu rozpoczęto w 1882 roku, zakończono w 1935 roku a więc już po śmierci Henryka Sienkiewicza. Gdy Sienkiewicz w latach 1886 i 1893 zwiedzał Rzym monument znajdował się w budowie.
Po krótkiej chwili przy fontannie ruszamy dalej, w kierunku Panteonu. Po drodze zatrzymujemy się na pyszne lody. W cukierni spotyka nas niespodzianka: lody sprzedaje mieszkająca tutaj od lat Polka.
PANTHEON
Jest to jedyny antyczny monument w Wiecznym Mieście zachowany w oryginalnej formie. Słowo Pantheon wywodzi się od greckiego słowa Panthea, które oznaczało "świątynie wszystkich bogów". W budowlach tego typu czczono wszystkich dwunastu bogów olimpijskich oraz urzędującego władcę. Budynek wzniesiony za czasów Marka Agrypy poświęcony był dwóm bóstwom (Wenus i Marsowi) oraz Juliuszowi Cezarowi.Budynek rotundy uważany jest za jeden z najlepszych przykładów kunsztu rzymskiej architektury. Średnica rotundy wynosi mniej więcej 43,3 metra i jest równa wysokości budynku
Ciekawostką jest fakt, że w świątyni nie ma żadnego okna, a światło wpada przez okulus, będący "dziurą" w kopule, przez którą wpada i słońce i deszcz. Antyczna posadzka jest tak zbudowana, że wpadająca woda nie gromadzi się wewnątrz. Raz w roku, na Zielone Świątki, przez okulus wsypywane są płatki róż. To piękna tradycja, sięgająca VII wieku, kiedy to starożytny Panteon z woli papieża Bonifacego IV stał się bazyliką chrześcijańską dedykowaną wszystkim męczennikom – Santa Maria ad Martyres.
W Panteonie pochowano renesansowego malarza Rafaela Santi i Króla Włoch Wittorio Emanuele oraz jego żonę.
Przed Panteonem dłuuuuga kolejka. Decydujemy się obejrzeć obiekt tylko z zewnątrz i ruszamy dalej.
Chwila odpoczynku na Piazza della Rotonda przy fontannie Pantheonu, zbudowanej wokół pokrytego hieroglifami egipskiego obelisku z XIII wieku p.n.e.
Wędrujemy dalej na Plac Hiszpański. Tu niedaleko H. Sienkiewicz mieszkał podczas swojej wizyty w Rzymie, w Hotelu Angielskim.
W pobliżu Placu, przy via Bocca di Leone 14, w Hotelu Angielskim, zatrzymał się w 1893 roku nasz Patron. Jego pobyt upamiętnia pamiątkowa tablica.
Miejscem gdzie na pewno bywał była także kawiarnia Caffe Grecco, gdzie wchodzimy aby obejrzeć tzw. Salę Polską, gdzie bywało wielu słynnych artystów polskiego pochodzenia, w tym Henryk Sienkiewicz.
Do hotelu wracamy metrem.